Scenka[]
Wiktoria: (Pukanie) Garrett? Tu Wiktoria. Mam nadzieję, że wróciłeś cały i zdrowy. Dobrze się spisałeś Garretcie. Chodź ze mną. I zabierz miecz. Musisz kogoś poznać. Czas na obiecaną zapłatę (Garrett przechodzi przez pokój).
Garrett: (Otwiera drzwi) Tak.
Starzec: Może podać panu coś na orzeźwienie, Garretcie? Posiadam wyborną brandy, która cechuje się niebywale odżywczym... oddziaływaniem.
Garrett: Wolałbym otrzymać zapłatę w gotówce, a nie w płynie, panie... hmm...
Starzec: Proszę o wybaczenie. Obserwowałem pana, Garretcie (Podnosi butelkę z alkoholem i nalewa sobie do kielicha). Tak bacznie, że w istocie zapomniałem o tym, iż jeszcze się nie spotkaliśmy. Jestem... Konstantyn.
Garrett: Do tej pory myślałem, że zamierzasz mi zapłacić. (Konstantyn podaje mu kielich z brandy) Ale teraz obawiam się, że chcesz mnie zabić... (Konstantyn kładzie butelkę na stole).
Konstantyn: Odniósł pan całkiem mylne wrażenie, Garretcie. Czy zdziwiłby się pan, gdybym powiedział, że wynająłem pana do kradzieży mojego własnego miecza?
Konstantyn: Tak. Widzi pan... Wiktoria i ja jesteśmy...
Wiktoria: ...starymi znajomymi.
Konstantyn: Tak. Został pan poddany próbie. I musze powiedzieć, że przerasta pan nawet własną legendę. Doprawdy, niezwykły z pana złodziej.
Garrett: Poddany próbie? Czego ode mnie chcesz, Konstantynie?
Konstantyn: Jestem kolekcjonerem, Garretcie. Istnieją pewne... przedmioty, ktorych nie można kupić. Muszą byc zdobyte w inny sposób. W tym wypadku chodzi o przedmiot, który może być pozyskany jedynie droga kradzieży. I nie chodzi o zwykłą kradzież... nie. Potrzebuję artysty. Takiego jak pan.
Garrett: O jaki przedmiot chodzi?
Konstantyn: Jest to klejnot nazywany Okiem, ze względu na niezwykły...
Wiktoria: ... wygląd.
Konstantyn: Tak. Jest ukryty w opieczętowanej katedrze, na włościach parszywych Młotodzierżców. Och, proszę o wybaczenie. Czy nie pozostaje pan przypadkiem w... zażyłych stosunkach... z Zakonem Młota?
Garrett: Nie. Fanatycy nie sprawdzają się w roli przyjaciół
Konstantyn: Doskonale. Jestem gotowy sowicie panu zapłacić. Sto tysięcy, gdy otrzymam Oko.
Garrett: Jak mógłbym odrzucic taką ofertę (bierze łyk brandy).
Konstantyn: Wybornie (Wiktoria odchodzi). Wiktoria uzgodni z panem szczegóły (Garrett wstaje i Konstantyn podaje mu dłoń).
Konstantyn: I jeszcze jedno, Garretcie. Jeśli chodzi o miecz... prosze go zatrzymać. Zasłużył pan na niego. Co więciej, sądzę, że przyda się panu podczas wyprawy...