Paszcza Chaosu
(Kultywator zaczyna działać, rdzawy dym zżera rośliny w środku)
Wiktoria: Nie! Reakcja będzie trwać, jeśli gaz natrafi na więcej materiału organicznego.
Garrett: Jak długo?
Wiktoria: Wydaje się, że niebezpieczeństwo istnieje, dopóki rdzawy gaz nie opadnie w postaci pyłu. Garretcie... do jakich celów Mechaniści będą chcieli wykorzystać Kultywatory?
Garrett: No cóż, wiemy, że Karras zainstalował je w maskach służących.
Wiktoria: Tak.
Garrett: A służący zostali umieszczeni w domach patrycjuszy.
Wiktoria: Tak! W domach z ogrodami. Zasadzone tam rośliny będą podtrzymywać reakcję wystarczająco długo, żeby zniszczeniu uległo... wszystko!
Garrett: Tak. Musimy wymyśleć jakiś plan.
Wiktoria: (Stanowczo) Nie. Nie ma już czasu na myślenie. Trzeba się udać do katedry Mechanistów. Nadajnik, o którym słyszałeś... mógłbyś go odnaleźć, uruchomić i zwabić służacych do katedry! Potem musiałbyś w jakiś sposób skłonić Karrasa do nadania sygnału, który wyzwoli gaz! Jeśli wypełnię katedrę wystarczającą ilością roślin, rozpocznie się reakcja łańcuchowa i wywoła skutki podobne do tych, które tutaj obserwowaliśmy, ale fatalne dla Karrasa, a nie dla całego Miasta! Pamiętaj... katedra jest zamknięta! Hermetycznie!
Garrett: (W gniewie) JEŚLI zdołamy wejść do katedry, JEŚLI zasadzisz tam rośliny, JEŚLI będę mógł znaleźć i, co więcej, uruchomić nadajnik... a WSZYSTKO należy zrobić, pozostając w ukryciu? To zbyt ryzykowne. Zginiemy!
Wiktoria: Karras stworzył te urządzenia, żeby zniszczyć znany nam świat. A teraz są gotowe do użycia: musi tylko wydać rozkaz. Nie ma już czasu. Musimy działać. Jesteś zbyt ślepy, żeby to dostrzec?
Garrett: Twój plan to samobójstwo. Wymyślę coś innego. (Odchodzi) I pracuję sam.
Wiktoria: Dyan, Oście, muszę z wami porozmawiać. Teraz.
Miasto
(Garrett przechodzi przez most, pojawia się druga postać)
Opiekun: Przybyłem tutaj wbrew nakazom Rady Strażników. Przybyłem jako przyjaciel, Garretcie. Posłuchaj. Wiktoria rozpoczęła Atak na Katedrę Mechanistów.
Garrett: Nie! (odwraca się)
Opiekun: Mam nadzieję, że tym razem glify się mylą.
Kuźnia Dusz
Robot: A liście spłoną... (wystrzeliwuje pocisk)
Wiktoria: Stań do walki, głupoludzie! (niszczy robota za pomocą konarów)
(robot upada w miejsce, przez które przebiegł Garrett, zeskakując z liny)
Garrett: Wiktoria!
Wiktoria: (zaskoczona) Garrett! (chowa konary, po chwili uderza w nią pocisk od robota, schyla się z bólu, zbiera się jednak, krzyczy bojowo i niszczy konarami kolejnego robota, chowa się za kolumną) Zawiodłam! Nie wystarczy roślinności, żeby podtrzymać reakcję. Mechaniczne bestie mnie wykryły. Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą mogę zrobić. Reszta będzie zależała od ciebie... drogi złodzieju.
Garrett: Czekaj... Wiktorio! Możemy... Wiktoriooooo!
Wiktoria: (odsłania się, kilka kul robotów uderza w nią) Jam jest wystarczająca wielość roślin! (rozsadza się zamieniając w rośliny, niszczy wszystkie roboty wokół)
Karras: Nieeeeeeeeeeeee!
Garrett: Karras!